To moje ulubione danie jednogarnkowe. Są tacy co się dziwą, po co dodaję kiełbasę skoro nigdy jej nie jem. No właśnie tak... dodaję, ale nie jem... Odpowiedź jest prosta: "musi być smacznie", a kiełbasy nie lubię ;)
Fasolka najlepiej smakuje następnego dnia, kiedy groch przejdzie smakiem cebuli, kiełbasy i majeranku.
Zakupy i plan działania:
- 1/2 kg fasoli Jaś Tyczny czyli "dużego jaśka"
- 1 laska kiełbasy pokrojona w drobną kostkę
- 1 duża cebula pokrojona w drobną kostkę
- przecier pomidorowy 3 duże łyżki
- sól, majeranek
Plan A
Fasolę płuczemy i zalewamy wodą wieczorem, a następnego dnia rano gotujemy pół godziny po czym wyłączamy i idziemy do pracy. Wymagany jest jednak garnek z grubym dnem, który długo trzyma ciepło. Po powrocie fasola będzie prawie miękka.
Plan B
Fasolę płuczemy i zalewamy wodą rano przed pracą, a gotujemy po powrocie. Gotowanie trwa wtedy nieco dłużej.
Wykonanie:
Ugotowaną na miękko fasolę solimy, dodajemy przecier pomidorowy oraz podsmażoną cebulę z kiełbasą. Przyprawiamy majerankiem i zagęszczamy mąką ( pół szklanki wody, dwie łyżki mąki pszennej i jedna łyżeczka mąki ziemniaczanej. Wszystko mieszamy i wlewamy do wywaru przez gęste sitko. Nie prażymy mąki, nie robimy zasmażki, bo i po co ?), lub mixem bezglutenowym i doprowadzamy do wrzenia. Koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz